Napis jest wszędzie
2009-06-22 09:59:59 | WarszawaTekstów na „ch" i od „cha" na murach, ścianach czy szkolnych ławkach znajduje się pełno. Zwykle z błędem pisane przez „h". Jednak nic z tej pisaniny nie wynika. W spektaklu „Napis" w warszawskim Teatrze Współczesnym wynika.
Ot, zwykła paryska kamienica i jej niby na poziomie mieszkańcy. Pewnego dnia wprowadza się nowy sąsiad i po krótkim czasie od tego wydarzenia na ścianie windy pojawia się tytułowy napis: „Lebrun=ch". Kto go napisał? Tutaj zaczyna się cała akcja ale nudnie się toczy i spektakl ogląda się bez większego zainteresowania. Skoro już mamy kupione bilety a niegrzecznie jest wychodzić w trakcie, czekamy, co będzie dalej. Milutko, grzeczniutko i uprzejmiutko...tak traktują siebie sąsiedzi. Nas głowa boli z nawału grzeczności politycznej i obłudy.
Ile można to znosić? Niedługo. Sąsiedzi bawią się na przyjęciu. Czarują się intelektualnie. Sypią błyskotliwymi anegdotami jak z rękawa. Ach, jacy oni są wykształceni, nowocześni i otwarci! Twierdzą, że religia to przeżytek, mężczyzna w ogóle nie różni się od kobiety a globalizacja to najgorsze zło. Banał w końcu się wytrze, a kołtun wyjdzie na wierzch. Tytułowy napis staje się symbolem zakłamania dzisiejszego świata, w którym tolerancja, równouprawnienie i wolność są tylko pustymi frazesami. Uff...nareszcie zrobiło się ciekawie. Jednak twórcy teatru Współczesnego nie do końca udźwignęli tekst.
Nazwiska aktorów mówią same za siebie. Marta Lipińska, Krzysztof Kowalewski, Janusz Michałowski, Agnieszka Pilaszewska, Leon Charkiewicz i Monika Krzywkowska kojarzeni są z profesjonalizmem i solidnością. „Napis" jest rzeczywiście solidnie i profesjonalnie przygotowany. Ale na tym się kończy. Zabrakło polotu.
Za tę samą sztukę zabrał się Grzegorz Sierzputowski reżyser teatru Politechniki Warszawskiej. Zapał młodych ludzi, ich rozumienie tekstu Géralda Sibleyrasa oraz rzetelne przygotowanie nadało „Napisowi" niebywały współczesny wydźwięk.
Marta Chowaniec
(marta.chowaniec@dlastudenta.pl)