W samą porę - Mrożek
2008-01-03 14:23:12 | WarszawaPo przeczytaniu w liceum lektury obowiązkowej pt. „Tango" Sławomira Mrożka, nie każdy student (no, może za wyjątkiem tego z wydziału polonistycznego) będzie miał ochotę wybrać się do teatru na jakąkolwiek sztukę tego autora. A to błąd! Przy klasyce bowiem zwykle można się doskonale bawić. A dramaty Mrożka takie jak: „Czarowna noc" i „Męczeństwa Piotra Ohey'a" mają jeszcze wiele płaszczyzn do odczytania.
Ot, zwykłe wydarzenie. Noc w hotelu, czyli „Czarowna noc". Dwóch kolegów w delegacji. Bardzo mili. Wymieniają się uprzejmościami. Ale tak naprawdę na scenie widzimy po prostu siebie. Te demonstrowane grzeczności są naszym mundurkiem, który przywiewamy, żeby funkcjonować między ludźmi. Mrożek rewelacyjnie je uchwycił i sparodiował. Ale też sztuka o rezygnacji z siebie, o takim poddawaniu się ogólnie przyjętej normie, aż wydaje się to śmieszne. Jakże to czarowna noc. Tytuł przebrzmiewa ironią. Czy to sen, mara, czy jawa? Jakże złudny los człowieczy.
I nie za szczęśliwy, o czym „Męczeństwa Piotra Ohey'a", niezbyt optymistyczna sztuka. Pan Ohey opanował do perfekcji chowanie głowy w piasek. Jego zachowanie zawsze zmieści się w obowiązujących normach i wzorach. Niespodziewanie w łazience normalnego, mieszczańskiego domu pojawia się tygrys. Cała rodzina twierdzi, że widziała potwora. Problem z tym, że on sam go nie spotkał. I co robi? Zachowuje się tak jak wszyscy. Chowa się w wygodnym konformizmie.
„Czarowna noc" i „Męczeństwa Piotra Ohey'a" są przede wszystkim dla tych, co lubią humor a la Monty Python. Wiele zdarzeń wydaje się zupełnie absurdalnych, lecz są one zwykłą drwiną z utartych zachowań. Mrożek wyśmiewa konwencję. Jednak nie każdy lubi czarny humor...
Sztuki Mrożka będą jeszcze nie raz gościć na scenach. Bo, jak pisał Jan Kott: „Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach: polskim i zachodnim".
Marta Jadwiga Chowaniec
(marta.chowaniec@dlastudenta.pl)