Bohater Osama Autor sztuki: Dennis Kelly | Osama the Hero
Opis spektaklu
Wakacje, lato 2011, wspaniała aura, grupa artystów przy posiłku rozmawia o teatrze, o świecie, polityce. Rozmowa schodzi na tematy bieżące: w Libii kolejny raz dochodzi do masakry, ludzie w sporze o przyszłość kraju skaczą sobie do gardeł, zabijają sąsiadów, katują bezbronnych. Potem ogłaszają większe lub mniejsze zwycięstwa i strzelają na wiwat. Spośród skupionych przy stole dwie osoby - francuska scenografka i szwajcarski dramaturg pracujący w Belgii - wdają się w gorący spór dotyczący świata arabskiego, islamu i jego wpływu na sytuację w Europie i na tę globalną. Spór po kilku minutach zamienia się w kłótnię, pojawiają się nieprzyjemne ataki, mocne słowa, krzyki, twarze płoną i wyrażają pogardę dla opinii rozmówcy. On twierdzi, że dzieje się bardzo źle, bo w nowej sytuacji inicjatywę zapewne przejmą islamscy ekstremiści w rodzaju Alkaidy; ona, że nie jest to wykluczone, ale jeśli tak się stanie, to winę ponosi świat zachodni, zwłaszcza Francja, na której mszczą się teraz zbrodnicze kolonizatorskie ambicje i pogarda dla tamtej cywilizacji, którą zachód zawsze uważał za gorszą i fanatyczną. Że długie lata kolonizacji, niewolnictwa, upodlenia, eksploatacji tamtejszych dóbr, polityki dziel i rządź doprowadziły zdesperowane i wynędzniałe narody północnej Afryki na skraj wytrzymałości. Skłóconych rozmówców trzeba było rozdzielać, gdyż kiedy dramaturg nazwał kolonizację metodą cywilizowania i próbą wyrwania nierozwiniętych społeczeństw z wiekowego zacofania - konflikt wchodził już w fazę somatyczną. Jasne jest, że przecież tak nie myśli, ani ona nie jest znów taka empatyczna, ale niezdrowe emocje były wynikiem o wiele głębszego problemu. Problemu, który w uderzający sposób ukazuje Dennis Kelly w sztuce "Osama The Hero". Jest nim brak dyskursu. Brak dyskursu właśnie doprowadził nasz świat do śmiertelnego starcia cywilizacji. Do opartej na fałszywych informacjach wojny z Irakiem, w któej zginęło już znacznie więcej ludzi, niż z rąk siepaczy Saddamada; do krwawej i niekończącej się wojny w Afganistanie, do podszytej interesem ekonomicznym interwencji w Libii. Z drugiej strony do przerażających zbrodni terrorystów mordujących w imię Proroka, którzy z nienawiści do Zachodu uczynili cnotę głoszoną w meczetach. Nie ma rozmowy, są dwa monologi, zasieki uprzedzeń i dziecięcy, pozbawiony refleksji upór zwaśnionych przez polityków i media społeczeństw. Śmierć Garry'ego - młodego bohatera sztuki Kelly'ego jest właśnie wynikiem takiej sytuacji. Jest owocem świata, w którym jak dzieci w piaskownicy, chcemy zaprowadzić porządek, niepomni tego, że możemy się po prostu mylić w swoich ocenach, że jak dzieci właśnie fiksujemy się, nadymamy, obrażamy i chętnie radykalizujemy w bezmyślnej przemocy. To właśnie dzieci - dorosłe dzieci - wywołują te wojny, te potworne konflikty, których cena jest coraz wyższa. Jest nią nieodwołalna i nieodwracalna śmierć dziesiątków tysięcy. Ale śmierci właśnie dzieci nie umieją sobie wyobrazić, nie mogą pojąć. Jak my wszyscy, którzy oglądając kolejne wiadomości, w których wróży się kolejny konflikt, kolejną interwencję i kolejną wojnę myślimy sobie: no, niech to się już stanie, dajcie nam to widowisko, dajcie nauczkę tym krnąbrnym, dumnym arabom, zabijmy Saddama, zabijmy Kadafiego, zabijmy Bin Ladena. Jak dzieci w piaskownicy. Dopóki nie zobaczą prawdziwej krwi. Wtedy rzucają zabawki i uciekają z płaczem. Dopiero wtedy pojawia się myśl.