Latający Holender
Opis spektaklu
Jedenaście lat temu Mariusz Treliński miał za sobą dwie wielkie inscenizacje operowe, które przyniosły mu polską i światową sławę: zachwycającą Madame Butterfly i świetnie przyjętego Króla Rogera. W wywiadach zapowiadał realizację Madame Butterfly w wersji amerykańskiej, Otella i Latającego Holendra. Dwa pierwsze przedstawienia ujrzały światło dzienne w 2001 roku, na trzecie przyszło nam czekać ponad dekadę. „Wagnera nie było na scenie od lat, dlatego powrót do twórczości tego kompozytora postanowiliśmy zainicjować od jego pierwszego, dojrzałego tytułu. Mam nadzieję, że powstanie intrygujący, nowoczesny spektakl, a ja wrócę do moich wcześniejszych fascynacji muzycznych. Wagner był bowiem moją przepustką do opery” – mówi Mariusz Treliński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Latający Holender to jedna z najczęściej wystawianych oper Richarda Wagnera. Libretto napisał kompozytor na podstawie opowiadania Heinricha Heinego o przeklętym żeglarzu, skazanym na tułaczkę, póki nie znajdzie się kobieta, która będzie mu wierna aż do śmierci. Ta romantyczna legenda zrobiła na nim duże wrażenie. Na dodatek w 1839 roku, podczas podróży do Londynu, sam przeżył potężny sztorm na Morzu Północnym. Podobno wtedy narodził się zamysł muzyczny i artystyczny.