Opis
nierzeczywista, to zły sen, który minie. Ale nie zawsze ów sen mija, i od
złego snu to ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli
dość ostrożni." A. Camus
Tak, uroczo archaiczny jest Albert Camus; ten wyciszony moralista z
dwudziestowiecznej bajki, który wierzył, że ludzkość musi pielęgnować jakiś
rodzaj międzyludzkiej utopii. Archaiczny, ale przez to właśnie niepokojąco
aktualny, drażniący. W jego "Dżumie" można dostrzec początek niebezpiecznej
drogi, na jaką wkroczyliśmy w naszej przygodzie z językiem, by dotrzeć do
ślepej uliczki. Cóż bowiem robią bohaterowie Camusa? Oni tworzą językowe
światy obronne. Każdy próbuje wznieść przeciw-świat słów zaklinających
rzeczywistość, pragnie odnaleźć w nich antidotum na cierpienie i śmierć
mieszkańców Oranu. Tak czyni Bernard Rieux, gdy wyznacza sobie rolę
kronikarza zadżumionych miesięcy, gdy pieczołowicie zbiera zapiski,
dokumenty, świadectwa, które pozwolą mu wyjść poza orbitę własnego "ja" i
dać pełny obraz wspólnego koszmaru. Wierzy, że język świadectwa przybliży go
do prawdy. Jest uważny i oszczędny; sposób, w jaki opowiada o dżumie, ma dla
niego zasadnicze znaczenie.