Opis
Josh Homme marzy, żeby z nimi zagrać, Keith Richards zgłosiłby się na technicznego, ale lekarze zabronili mu dźwigać, a Lemmy Kilmister po przesłuchaniu ich debiutanckiej płyty odzyskał słuch nadszarpnięty latami grania z Motorhead. Cud? Tak, pojawienie się takiego zespołu jak Bulbwires można rozpatrywać w kategorii zjawisk niebywałych. Bo gdy inni kombinują, oni wracają do konstytucyjnych zasad rock and rolla. Grają głośno, surowo, fizycznie, ale błyskotliwie i z pomysłem na
kompozycje. Bulbwires to czterech muzyków z Warszawy. Ich debiutancka płyta ukazała się w styczniu 2014 r. - bez ostrzeżenia, bo nie uprzedzili o premierze serią singli, a pierwsze koncerty zagrali dopiero po publikacji materiału.
PS. Pierwsze zdanie jest w stu procentach prawdziwe. Albo wkrótce będzie.