"Ja" inspirowane tequillą
2010-09-10 10:56:31 | Warszawa16 września w Teatrze Imka zadebiutuje Mała Scena a na niej pojawi się Arkadiusz Jakubik w monodramie zatytułowanym „JA”.
Bohaterem jest idol, gwiazda rocka, współczesny półbóg. W spektaklu postać tragikomiczna. Czuje się jak Mick Jagger. Szybki sukces zapewnił mu dostęp do najbardziej pożądanego środowiska celebrytów. Chełpi się swoim statusem. Podnieca go fakt, że wszystko może, a świat ścieli mu się u stóp. Zachwyt tłumu pozwala mu fruwać. Do czasu…
To doskonale skreślony portret człowieka, który marzy o życiu w świetle jupiterów. Jednak na wymarzonym szczycie znajduje wyłącznie rozczarowanie, które budzi mnóstwo frustracji, a w konsekwencji prowadzi do zachowań autodestrukcyjnych. Bohater bez zahamowań i bezpardonowym językiem wylewa się z siebie wszystkie lęki i niepokoje współczesnego człowieka. Człowieka zagubionego pomiędzy rzeczywistością a połyskliwie nęcącym światem show biznesu. Pozostaje samotny i rozbity. Bez miłości. Bez uczuć. Bez nadziei na przyszłość. Czy taki jest koszt sławy?
Spektakl ten pozwala dostrzec brutalną prawdę. Zatrzymać się. Może zawrócić, jeśli jeszcze nie jest za późno?
Jak mówi Michał Siegoczyński, reżyser, autor scenariusza, jest to monolog upadłej gwiazdy rocka. Człowieka, który uważa, ze osiągnął szczyt sławy, że jest człowiekiem sukcesu a może nawet półbogiem?
Bohater będzie lustrem współczesnego świata, bo „Ja” to uniwersalny zapis człowieczeństwa.
Inspiracją była książka Krzysztofa Vargi „Tequila”. Jednak w trakcie prób zaczęliśmy odbijać się od pierwowzoru i tak powstał tekst zatytułowany „JA”. Pracując nad nim szukaliśmy czegoś bliżej nas. Jest to choćby postać Grubego, kolegi z zespołu, którego śmierć zmusza głównego bohatera do zastanowienia się nad własnym życiem, nad jego jakością. Właściwie to zdarzenie demoluje cały jego świat.
W trakcie spektaklu, będącego dzikim i poszarpanym monologiem Ja coś w nim zaczyna pękać, pojawia się rysa udowadniająca, ze boski stan był stanem pozornym. Ja jest na skraju szaleństwa.
Bardzo ważna w spektaklu będzie muzyka – rodzaj suity z cytatami z klasyki rocka, do której mówić będzie główny bohater. Na scenie występuje na żywo zespól założony przez Arka, Doktor Misio. Zespół jest też elementem scenografii.
"JA to ja." - mówi Arek Jakubik - "JA to inicjały mojego nazwiska i imienia - Jakubik Arkadiusz. JA to mój ostatni lot, potrzeba, żeby zostać rockowym wokalistą. I tak się stało. Rok temu założyłem zespół, nazywa się Doktor Misio, gramy konkretnego, ostrego rokendrola, mamy za sobą parę zajebistych koncertów. JA to ciąg dalszy tego lotu w teatrze, to monolog gwiazdy rocka, bożyszcza tłumów. Michał Siegoczyński włożył tam trochę mnie, trochę siebie, podlał to „Tequilą” Krzysztofa Vargi i wyszedł z tego totalnie chory strumień świadomości faceta, któremu wydaje się, że jest reinkarnacją Che Guevary, Jezusa, Lorda Vadera, Romana Polańskiego i Micka Jaggera. Boska ikona popkultury. Z ust i uszu wylewa mu się chaos, rokendrolowy śmietnik. JA to spektakl, w którym czterdziestoletni mężczyzna stoi nad przepaścią, rozpaczliwie szuka swojego prawdziwego „ja”, walczy z nim, w końcu „ja” zabija. Żeby żyć. Katalizatorem tej przemiany jest śmierć Grubego, perkusisty w jego zespole. JA to jakiś schizofreniczny wywiad, albo spowiedź dla mediów, to religia o nazwie sex, drugs i rock&roll , to narkotyczno-rockowa suita z samplami, cytatami klasyki rocka i muzyką na żywo zespołu Doktor Misio. JA to ciekawe spotkanie z PANEM BOGIEM ROKENDROLA. "
Źródło: Teatr IMKA