Legendę o Złotej kaczce znają chyba wszyscy warszawiacy. Młodzi i nie młodzi. Duzi i mali. W tej legendzie Pietrek, terminator i wychowanek warszawskiego zegarmistrza Jędrzeja, kochający się na zabój w jego córce Katarzynie postanawia wybrać się na Tamkę, aby spotkać tam Złotą Kaczkę i posiąść strzeżone przez nią skarby. Skarby są niemałe. Im są większe skarby w lochach pod Tamką, jak można się łatwo domyśleć – tym trudniejsze Złotej Kaczki warunki do ich zdobycia. Bo wielkie bogactwo jak wiadomo przyjść do zwykłego śmiertelnika nie bardzo chętnie chce i natrudzić się, i nawyrzekać wielu różnych przyjemności bardzo trzeba. W dodatku królowa, co w Złotą Kaczkę - w tych podziemiach - zaklęta, mądra jest bardzo, bardzo też łatwo utrudnianie drogi do złotego celu jej przychodziło.
Doświadczenia nabierała od wielu wieków, bo i od wielu wieków chętnych do uszczuplenia tamkowego skarbu także wielu przychodziło. Przyszedł i Pietrek. Tytułem próby otrzymuje od Złotej kaczki trzy sakiewki pełne złotych dukatów, które musi wydać przez trzy kolejne dni. Okazuje się, że w czasach, kiedy w podziemiach warszawskiego zamczyska pływała Złota kaczka wydanie takiej ilości pieniędzy nie było zadaniem łatwym. Pewnie dzisiaj Pietrek nie miałby z tym większego kłopotu, jednak w bajce, ów szczęśliwiec niemało musiał się natrudzić, zanim każdą z sakiewek codziennie udało mu się opróżnić. Jednak mimo, że dwoił się i troił, bez pomocy niby przypadkiem spotkanego Maga-Capitano nie udałaby mu się ta sztuka. Capitano opiekował się Pietrkiem, chronił przed niebezpieczeństwami, dawał dobre rady i bardzo przyczynił się do szczęśliwego zakończenia tej niezwykłej baśniowej i rozśpiewanej historii oraz oczywiście całego spektaklu.
Kanwa jednej z najbardziej znanej polskiej i arcy-warszawskiej legendy posłużyła autorom do stworzenia fantazji na ponadczasowy temat, jakim jest droga do dorosłości. Jest ona tu rozumiana jako dojrzewanie do podejmowania samodzielnych decyzji oraz odnajdowanie swojego miejsca wśród innych ludzi