Dziś Brodka w Palladium
2010-11-26 16:03:07 | Warszawa Już 26 listopada w warszawskim klubie Palladium wystąpi Monika Brodka.
Artystka promować będzie swój najnowszy album „Granda”. Jako gość zagra
formacja Sorry Boys. Początek o 20:00.
Brodka i zespół w
składzie gitary, bas, instrumenty klawiszowe, perkusja, mandolina
zaprezentują przede wszystkim na żywo cały materiał z najnowszej płyty
Brodkii. Zatem koncert, podobnie jak i płyta, wypełniony będzie klubową
energią, młodością i folkiem z postpunkową nutą.
Nowa płyta Moniki Brodki to radykalny zwrot w jej karierze. Bogatsza o życiowe doświadczenia,
pewna siebie i gotowa na artystyczne eksperymenty, artystka wraca z
bezkompromisowym materiałem, z którym utożsamia się od początku do
końca. Po nagraniu dwóch, bardzo dobrze przyjętych płyt – debiutanckiego
„Albumu”, który ukazał się zaraz po jej wygranej w „Idolu” i, dwa lata
później, „Moich piosenek” – Monika Brodka zrobiła sobie przerwę od pracy
w studio. Postanowiła zastanowić się, o czym naprawdę chce śpiewać,
jaki jest jej muzyczny charakter. Poszukiwania zajęły jej cztery lata.
Ich rezultatem stała się „Granda”.
„Granda” to muzyczny
eklektyzm. To album, który trudno zaszufladkować i na tym, między
innymi, polega jego siła. Podszyta brudną, rockową energią symfonia
dźwięków oraz słów. Słów niebanalnych. W ich pisaniu Monice pomagał
Radek Łukasiewicz z Pustek i Jacek Szymkiewicz z Pogodno. Teksty ujmują
absurdalnym humorem, oddają hołd poezji Białoszewskiego i mrugają do
przeróżnych konwencji. Podobne „oko” puszcza wokal Moniki. Brodka bawi
się własnym głosem, pozwala mu płynąć w nowych kierunkach. Uprawia
wokalną ekwilibrystykę. Czasem
brzmi jak rozchichotana mała dziewczynka, czasem jak zmysłowa kobieta.
Kiedy indziej krzyczy i świadomie wybiera śpiewanie nieczysto, ale z
charakterem. Jej wokal przechodzi przez wszystkie rejestry, także
emocjonalne. Monika Brodka zabiera nas w podróż dookoła swojego muzycznego świata, przez który prowadzi nas jak szalony Filias Fogg.
Odwiedzamy
Francję, Afrykę, Indie, Wielką Brytanię, Australię, wietnamskich
imigrantów, którzy przygotowują pyszne zupy pho na warszawskim
Stadionie. Kosmopolityzm Brodki idzie jednak z parze z wybrzmiewającą w
każdej piosence miłością do muzyki, która wypełniała jej dzieciństwo – do góralskiego folku. Jak mówi Bartek Dziedzic, producent płyty i, wraz z Moniką Brodką, jej współtwórca: „Góralszczyzna ma wiele wspólnego z punk rockiem. To podobna energia i zadzior”.
Słychać
trombitę, dudy, mandolinę, skrzypce. Przy powstawaniu płyty
uczestniczył ojciec Moniki, żywiecki folklorysta i
multiinstrumentalista. Córka swojego ojca postanowiła pokazać, jakie ma
korzenie. Ani myślała jednak zrezygnować ze swoich nowych, miejskich
muzycznych przyzwyczajeń, m.in słabości do Justice, elektroniki i
prawdziwego rock&rolla. Dzięki temu powstała piorunująca mieszanka
góralskich guseł z klubową energią. Obrządek taneczny, jakiego na
polskich parkietach jeszcze nie było. Jak śpiewa Monika: „A mi się wciąż
voodoo śni, wstążki czaszki proszki, szarfy, chustki, broszki”. Brodka,
jak Florence Welsh, nie chce tylko śpiewać, chce czarować. Brzęczy
koralami, szeleści spódnicą, kręci się w kółko i szumi wstążkami,
zmienia się w turonia, lajkonika.
MONIKA BRODKA
45 zł - w dniu koncertu
ip