Pornografia i pieprz
2008-10-31 12:02:11 | WarszawaSztuce „Pornography" w Teatrze Dramatycznym brakuje pieprzu. Bez tej przyprawy wszystko jest nijakie, a tym bardziej w pornografii.
Pieprzni nie są przede wszystkim aktorzy. Poza wyróżniającą się Jadwigą Jankowską - Cieślak, która jest firmą samą w sobie, żaden aktor nie przekonuje do postaci, którą kreuje.
Akcja dzieje się w lipcu 2005 roku. W Londynie trwa seria terrorystycznych ataków. W metrze wybuchają bomby. Nad całym światem wisi widmo ataków zamachów. Ktoś tym metrem podróżuje. Ktoś w Londynie żyje, mieszka i pracuje. Zarówno rozmowy typu „McDonald's" jak i powierzchowne gesty są takie same na całym świcie. Twórcy „Pornography" chcieli je bezwstydnie i szokująco, aż pornograficznie odsłonić.
Gdzie się podziały nasze uczucia? Czy potrafimy się odsłonić? Stale chodzimy na kompromisy? Dlaczego tak trudno wchodzić nam w relacje z innymi? Czy potrafimy współczuć? Czy chcemy pomóc, czy tylko przeglądać się nieszczęściom innym? Te, i wiele innych pytań stawiają twórcy Teatru Dramatycznego. Niestety, bardzo nieudolnie je stawiają. Wszystko jest oczywiste. Nie ma skrawka katharsis albo - choćby prostego elementu zaskoczenia.
Rozumiem też, że forma jest pomieszaniem z poplątaniem, żeby pokazać, jakie to pomieszanie i poplątanie mamy w życiu. Właśnie, my to mamy na co dzień na tyle przekonująco, iż nie trzeba aż tak pobieżnie przedstawiać tego w teatrze. Kawałki rozmów, własne myśli, które trudno usłyszeć, hałas samochodów, przelotne spotkania itd. itp. Ze sceny nie pada żadna fraza warta zapamiętania. Dramat „Pornography" jest dramatycznie beznadziejny.
O samotności, znudzeniu życiem i samym sobą i wszelkich dramatach egzystencjalno-moralnych można mówić na wiele sposób. Pornograficzny pomysł reżyserki Grażyny Kanii nie jest najlepszy. Za mało pieprzu. Trzeba było dopieprzyć.
Marta Jadwiga Chowaniec
(marta.chowaniec@dlastudenta.pl)