Opis spektaklu
Był papinkowatym lalusiem, "Polakiem małym", żołnierzem, a wreszcie "szczurem bez maści, bez koloru". Młody Stefan Czarniecki chciał dostosować się do ojca, matki, rówieśników ze szkoły, profesorów, ukochanej Jadwisi. Pozostawał w kleszczach form i oczekiwań, jakie pojawiały się w gorącym społeczno-politycznym okresie międzywojnia. Aż wreszcie nadszedł czas na sprzeciw w prawdziwie gombrowiczowskim stylu: "Tak to, moi państwo, uśmiechacie się, mrużycie oczy; pieścicie jaskółki, a dręczycie żaby, czepiacie się nosa; nieustannie kogoś tam nienawidzicie, kimś tam brzydzicie się, to znów wpadacie w niepojęty stan miłości i zachwytu - a wszystko gwoli jakiejś Tajemnicy. Lecz co będzie, jeśli i ja zdobędę się na własną tajemnicę i narzucę ją waszemu świtu z całym patriotyzmem, bohaterstwem, poświęceniem, jakiego nauczyły mię miłość i wojsko? Co będzie, gdy ja z kolei uśmiechnę się (innym cokolwiek uśmiechem) i zmrużę oko z bezceremonialnością starego wojownika? (...) Wałęsam się po świecie, żegluję po tej otchłani niezrozumiałych idiosynkrazji i gdziekolwiek zobaczę jakieś tajemnicze uczucie, czy to będzie cnota czy rodzina, wiara czy ojczyzna, tam zawsze muszę popełnić jakieś łajdactwo."